Nigdy nie przestawaj wierzyć...

11:11


Święta Bożego Narodzenia są niewątpliwie najwspanialszym okresem w roku. Cały świat staje się wtedy jedną wielką szklaną kulą, pełną świateł, ciepła i nadziei. W domu roznosi się zapach pysznych potraw, przyprawy korzennej i świeżo ściętego świerku, który cierpliwie czeka w salonie na swój kolorowy strój. Za oknem prószy śnieg, a gwiazdy i księżyc zawsze jakoś jaśniej świecą. Magia otaczająca cały ten sugestywny obraz daje ludziom wiarę. Wiarę, która pozwala nam sądzić, że wszystko jest możliwe, a  dotychczasowe troski nagle znikają, zasłonięte przez śnieżną kurtynę i wizję pięknych, rodzinnych świąt. Kocham ten okres w roku i wszystkie związane z nim aspekty - świąteczne książki, filmy, piosenki, wystawy sklepowe (o ile nie są one wystawiane na widok publiczny już na początku listopada). Dzięki nim można na chwilę oderwać się od rzeczywistości.

Znana piosenkarka udaje kogoś innego, by uciec przed sławą.
Skazany na prace społeczne młodociany przestępca musi wziąć udział w przygotowaniach do jasełek i zakochuje się w najbardziej nieodpowiedniej dla niego osobie.
Dziewczyna adoptowana przez Świętego Mikołaja zastanawia się, czy dla miłości jest gotowa opuścić krainę elfów…
Nieważne, skąd pochodzisz, czy jesteś elfem czy zagubionym w świecie dorosłych nastolatkiem – uwierz w magię świąt!
A jeśli nie uwierzysz – czy to oznacza, że ona nie istnieje?
Przecież wszyscy pragniemy tego samego: by ktoś podarował nam miłość. 

Podaruj mi miłość to zbiór dwunastu bożonarodzeniowych opowiadań o miłości, które uczyniły te święta jeszcze piękniejszymi. Wszystkie się różnią i prawie każde z nich ma w sobie coś wyjątkowego, ale łączy je płynące z nich ciepło, niesamowita atmosfera i mądrość.

"Boję się być zakochany, bo to rodzi wielkie oczekiwania. Boje się, że moje życie nigdy nie będzie pasowało do jego życia. Że nigdy go nie poznam. Że on nigdy nie pozna mnie. Że wysłuchamy różnych historii, ale właściwie nigdy nie usłyszymy prawdy."

Książkę  rozpoczyna opowiadanie Rainbow Rowell - Północ. Może nie jest jakieś wyjątkowe, ale mi bardzo się podobało. Da się w nim wyczuć klimat z Love, Rosie - damsko męska przyjaźń, która zaczyna przeradzać się w coś więcej, ale strach przed zniszczeniem wszystkiego, co pielęgnowało się przez lata jest zbyt wielki, aby spróbować czegoś nowego i pozwolić ujawnić się swoim prawdziwym uczuciom - brzmi przereklamowanie, ale dla mnie to urocze. Styl pisania autorki Eleonory&Parka jest przystępny i miły w czytaniu, a bohaterowie zabawni i realistyczni. Chociaż muszę przyznać - trochę zdziwiło mnie, że pani Rowell odstąpiła od ekscentryczności. Z własnego doświadczenia i z tego co słyszałam, wiem, iż postacie z jej książek cechują się specyficznością, a tutaj są one dość normalne, a akcja przewidywalna. Mimo wszystko ta opowieść mnie nie zawiodła i wywołała w moim sercu miłe ciepło.

"Pisał, że wystarczy mieć nadzieję. Że świat to nie droga jednokierunkowa, że może pomieścić wiele różnych historii. Że jest naprawdę dostatecznie duży i nieprzewidywalny. Ale jak miałam w to wierzyć?"

Z kolei Kelly Link w opowiadaniu Dama i Lis pokazuje nam coś zupełnie innego - baśniową historię, pełną magii, osobliwości i tajemnic. Autorka czaruje słowem, pięknie opisuje i kreuje nietuzinkowych, zaskakujących bohaterów. Wciąga czytelnika w wir znaków zapytania, a chęć poznania odpowiedzi staje się tak duża, że ciężko oderwać się od lektury.
Następny w kolejce jest Matt de La Pena, który specjalnie mnie nie zachwycił. Jego opowiadanie - Anioły na śniegu  - nie należy do najgorszych, ale nie ma w sobie niczego nadzwyczajnego. Główni bohaterowie mają za sobą całkiem ciekawe historie, jednak charaktery nijakie, a cała ta sytuacja z utknięciem w kamienicy wydawała mi się dziwna i mało wiarygodna.

Natomiast Jenny Han  - Gwiazda polarna wskaże ci drogę - mnie oczarowała i pozostawiła po sobie ogromny niedosyt, bo była po prostu za krótka. Autorka swoim niesamowitym stylem przeniosła mnie na biegun północny - krainę elfów, reniferów i magicznych zabawek- oraz pokazała, że życie córki świętego Mikołaja wcale nie jest takie kolorowe, a zwłaszcza kiedy na jej drodze staje miłość, która zmusza do podjęcia wielu trudnych decyzji, wywołując niemało smutku i cierpienia. Uświadomiłam sobie, że z chęcią przeczytałabym odrębną książkę o Natty, jej życiu na biegunie i wiążących się z tym problemach. Po tym pięknym, wzruszającym opowiadaniu z chęcią sięgnę po inne dzieła Jenny Han, bo jeśli są one chodź w połowie tak niesamowite, to z pewnością w nich także się zakocham.

"Może myliłam się, sądząc, że niektórych rzeczy nie mogę mieć, że coś jest poza moim zasięgiem. Może wolno mi mierzyć wysoko. Może to wszystko jest dla mnie, jeśli tylko zechcę."

Cud Charliego Browna autorstwa Stephanie Perkins podobał mi się chyba najbardziej z całego zbioru. Bardzo polubiłam główną bohaterkę i jej niecodzienne hobby, jakim było nagrywanie filmów. Kto by pomyślał, że to właśnie kolejna taśma może być powodem przywrócenia Marigold magii Bożego Narodzenia i znaczącej zmiany w jej życiu, która zadziała się w ciągu jednego wieczoru. Autorka pokazuje nam uczucie, które w ogóle nie miało się zrodzić i tym samym udowadnia, że przed przeznaczeniem nie jesteśmy w stanie uciec, bo i tak nas dopadnie, nawet jeśli nie będziemy tego planować.
David Levithan nieco mnie zawiódł. Niby wszystko było tak jak trzeba, ale w Kryzysowym Mikołaju czegoś mi zabrakło i nie wywołało ono u mnie jakichś większych emocji. Autor ma chyba słabość do związków homoseksualnych, bo tutaj również, tak jak w Will Grayson Will Grayson, opowiada o parze gejów. Cieszę się, że tak miło postrzega ten rodzaj miłości i dokłada starań, aby on także miał swoje miejsce w literaturze. Oczywiście nie mogło zabraknąć zabawnych sytuacji i komicznych wymian zdań - pod tym względem Levithan i Green wymiatają. Muszę jednak przyznać, że jego opowiadanie jest troszkę kryzysowe i nie ma w sobie niczego, co na dłużej zapisze je w mojej pamięci.

"- Wiele można powiedzieć o ludziach na podstawie ich otoczenia.
- Jeśli to prawda, to znaczy, że moje życie znacznie się dziś poprawiło."

Opowiadanie Holly Black  - Krampuslauf - z początku nieco mnie nudziło, ale kiedy pojawiły się elementy mitologiczne, a atmosfera zaczęła przypominać baśniową aurę z Damy i Lisa, w nim również się zakochałam. Postacie Krampusa i jego towarzyszy intrygują, a pomysł na opowiadanie jest nieszablonowy i całkiem ciekawy. Nie mam mu nic do zarzucenia.
Natomiast nasza kochana Gayle Forman napisała miłe opowiadanie o dziewczynie, która nie należy do osób bogatych i spędza święta samotnie, a na jej drodze pojawia się bożonarodzeniowa miłość. Styl pani Forman jest mi dobrze znany. Autorka pisze lekko i klarownie, a w Coś ty narobiła, Sophie Roth? pokazuje, że żadna odmienność nie powinna decydować o tym, jak postrzega się drugiego człowieka, bo każdy, bez względu na pochodzenie, kolor skóry, czy status społeczny, zasługuje na miłość.

"Zasady dają poczucie bezpieczeństwa. Ale niektórzy mylą je z wydawaniem osądów. Łatwo jest kogoś potępić, Vaughn. Miłość to trudniejsza opcja, a jednak mój tata wybiera ją każdego dnia."

Jezus malusieńki leży wśród wojenki, zafundowane nam przez Myrę McEntire było po prostu urocze i rozbrajające. Sytuacja, w jakiej znalazł się główny bohater, jest komiczna i pokazuje, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nic dodać nic ująć. W tym przypadku również z chęcią przeczytałabym całą książkę o Vaughn'ie i jego łobuzerskim życiu.
Kolejne dzieło to Witamy w Christmas w Kalifornii autorstwa Kiersten White. Ono także niesamowicie mnie wzruszyło i wprowadziło w świąteczną atmosferę. Uwielbiam w książkach połączenie świąt, małej, niepozornej restauracji, w której dzieją się niesamowite rzeczy i głównej bohaterki pracującej w niej jako kelnerka.  Opowiadanie to pokazuje, że często nie doceniamy tego, co mamy i na siłę próbujemy zmienić swoje położenie. Nie zatrzymamy się, nie popatrzymy na wszystkich otaczających nas ludzi, nie zastanowimy się, ile oni dla nas znaczą, będziemy dalej gnać przed siebie i uparcie dążyć do celu, nie zdając sobie sprawy z tego, że już dawno go osiągnęliśmy.

"Przez całe życie miałam wokół siebie ludzi, którzy robili dla mnie wyjątkowe rzeczy, nawet jeśli tego nie zauważałam. A ty tak bardzo się starałeś, żeby każdy (...) poczuł się szczęśliwy. Więc... kto sprawia, że ty czujesz się szczęśliwy?"

Z kolei co do Gwiazdy Betlejemskiej Ally Carter mam mieszane uczucia. Z początku podobał mi się pomysł zamiany miejscami dwóch obcych dziewczyn, które chciały uciec od rzeczywistości, ale sytuacja, w jakiej znalazła się główna bohaterka z każdą stroną stawała się dla mnie coraz mniej wiarygodna i po prostu niemożliwa. Przez cały czas trochę mi to wadziło, jednak gdyby kilka rzeczy inaczej się potoczyło, byłby to całkiem dobry "kawałek papieru".
Zbiór zamyka godne tego zaszczytu opowiadanie - Dziewczyna, która obudziła Śniącego spod pióra Laini Taylor. Cóż tu wiele mówić? Jest zupełnie różne od pozostałych i stanowi rześką odskocznię od tych wszystkich przesiąkniętych Bożym Narodzeniem opowieści. Jestem pod wrażeniem wyobraźni autorki, która wciągnęła mnie w niesamowicie wykreowany przez siebie świat i sprawiła, że brnęłam przez strony z zapartym tchem. Nie będę się za bardzo rozwijać, bo mogłabym dziś nie skończyć. Powiem tylko, że to udane połączenie fantastyki, wierzeń związanych z naturą i starożytnymi plemionami oraz miłości między człowiekiem, a nadnaturalnym stworzeniem (które nie jest wampirem ani wilkołakiem).

"... kiedy odchodzi ktoś bliski, tracimy jakąś cząstkę siebie. (...) Czasem, żeby ją odnaleźć trzeba poświęcić pozostałą część."

Podsumowując, Podaruj mi miłość to książka, która zawiera w sobie cały urok świąt i wszelkie związane z tym czasem wartości. Gorąco ją polecam, bo mogę zapewnić, że wywoła na Waszych twarzach niejeden uśmiech, może nawet kilka łez, a przede wszystkim obudzi w Was tę dziecięcą cząstkę, która kiedyś pozwalała wszystkim wierzyć w rzeczy niemożliwe i prawdziwą magię świąt.


"-Wszyscy ponosimy straty-odzywa się cierpki głos. -Wszyscy kochamy i wszyscy ponosimy straty, a mimo to nie przestajemy kochać."

★★★★★★1/2
Wyzwania:
  *Jeśli dotarliście do końca, to należy się Wam ogromny szacunek, bo to chyba najdłuższa recenzja, jaką napisałam.





      

You Might Also Like

0 komentarze

Prawa autorskie

Całość prezentowanej strony internetowej stanowi własność autorki bloga i jest utworem w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 90, poz. 631). Żadna jej część nie może być rozpowszechniana lub kopiowana w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny lub inny) bez pisemnej zgody autorki. Materiały zawarte na niniejszym blogu mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji.

Statystyka