Zapomnijcie o Romeo i Julii. Poznajcie Noego i Poppy...
00:15
Przeznaczeni to jedna z tych książek, w których człowiek
zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Cóż, jej urok sprawił, że kiedy ujrzałam
ją na półce w księgarni nie mogłam oprzeć się pokusie. Czułam, że nie przeżyję,
jeśli bliżej nie zapoznam się z jej treścią. Jak się okazało była to decyzja,
która zaprowadziła mnie do chwilowego załamania psychicznego w murach mojej
sypialni…
Poppy Lawson jest siedemnastoletnią dziewczyną, mieszkającą w
Middletown, małym miasteczku pod Londynem, którego nienawidzi. Jak każda
bohaterka historii miłosnych nie cierpi filmów romantycznych, malowania
paznokci u stóp oraz chichotania i wzdychania do płci przeciwnej. Sobotnie
wieczory spędza ze swoimi trzema przyjaciółkami na występach młodych kapel
rockowych. Można by pomyśleć, że jest zwykłą, szczęśliwą nastolatką, z
kochającymi rodzicami i świetnymi przyjaciółkami, jednak wcale tak nie jest.
Owszem, posiada to wszystko, ale ma problem z samą sobą. Z niewiadomych przyczyn
dręczą ją napady paniki, a sesje terapeutyczne u miejscowego psychologa tylko
pogarszają sprawę. Pewnego wieczoru poznaje niezwykle przystojnego gitarzystę,
Noego, który wywraca jej świat do góry nogami. Rodzące się między nimi uczucie
jest tak potężne, że prowadzi do szeregu łączących się wydarzeń, zagrażających ludzkości.
Na pierwszy rzut oka
myślałam, że autorka za bardzo próbowała zrobić ze swojego dzieła nietypową
historię romantyczną. Po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów stwierdziłam,
że ani trochę jej się to nie udało i będzie to takie samo jak wszystko inne. Jednak im bardziej zagłębiałam się w
lekturę, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, jak bardzo się myliłam. A wszystko dzięki elementom sci-fi oraz
przybliżeniu destrukcyjnej siły miłości.
,,Tak właśnie wygląda miłość. Jakakolwiek jest, jakakolwiek była-nigdy nas nie opuści. Jeśli nas dotknęła, to już pozostanie z nami na zawsze. Jej blask nie zniknie nigdy. Ta cudowna świadomość będzie towarzyszyć nam do końca życia..."
Jeśli chodzi o styl
pisania nie mam większych zastrzeżeń. Irytuje mnie jedynie to, że autorka,
starając się uczynić książkę bardziej młodzieżową, włożyła w usta młodocianych
bohaterów przesadnie „wyluzowane” wypowiedzi. Niektóre teksty były nieco
dziwne, no ale gdyby nie one, powieść straciłaby swój zabawny charakter.
Bardzo zdenerwowało mnie tłumaczenie niektórych nazw. No błagam…Nerwobóle i Kucyki jako kapele rockowe? Piękne opisy uczuć, przenośnie i inne elementy, które sprawiały, że ciężko było mi się od niej oderwać, uczyniły ją jednak refleksyjną, chwilami miłą, a czasem wyrywającą serce, rekompensując te drobne uchybienia.
Jeśli chodzi o bohaterów, są oni bardzo różnorodni. Jedni, irytują swoim zachowaniem, drudzy wprowadzają do książki wesołą atmosferę, a kolejni natomiast są obojętni i w żaden sposób nie wpływają na przebieg wydarzeń. Niektórzy zmagają się z problemami wynikającymi z wkraczania w dorosły świat, a inni mają na to wszystko, że tak powiem, wywalone i żyją chwilą.
,,Podobno zaliczasz więcej dziewczyn, niż człowiek z biegunką kibli."
Zdecydowanie
nie mogę powiedzieć, że jest to lekka opowieść o dwójce nastolatków, ponieważ
nie o to w niej chodzi. Idealnie ukazuje jak bardzo człowieka zmienia miłość i
jak wpływa na psychikę młodego człowieka. Porusza nie tylko problem dorosłych, którzy doświadczywszy w życiu bólu rozstania, kompletnie stracili wiarę w jakiekolwiek przeznaczenie,
ale także młodych ludzi, którzy wzmocnieni przez tę utratę, zaczęli wierzyć jeszcze
bardziej.
Zakończenie historii
Noego i Poppy całkowicie odbiega od schematycznych happy endów. Jak widać
Holly Bourne bardzo lubi niszczyć ludziom życie. Do tej pory obejrzałam mnóstwo smutnych
filmów, poznałam bardzo wiele dramatycznych historii opowiedzianych w kartach
książek, ale nic, no może poza filmem „Mój przyjaciel Hachiko”, nic nie
poruszyło mnie tak, jak Przeznaczeni. Może to dlatego, że bardzo zżyłam się z
bohaterami? Może dlatego, że całą sobą kibicowałam Noemu i Poppy? A może
dlatego, że uświadomiłam sobie jaki los może być okrutny i że połączenie dwóch
osób przez przeznaczenie nie zawsze musi oznaczać coś dobrego? Nie mam pojęcia,
jednak z pewnością złamało mi to serce.
Książka przede
wszystkim przeznaczona jest dla osób, które kiedykolwiek zwątpiły w miłość,
jednak pojawia się też tutaj taki drobny paradoks, gdyż jest ona idealna również dla tych, którzy zbyt przesadnie w nią wierzą i są pewni, że kiedy
znajdą przeznaczoną sobie osobę, nic nie zdoła stanąć im na przeszkodzie.
,,Filmy kłamią, miłość nie jest równaniem do rozwiązania. Pomyśl o historiach prawdziwej miłości: O tych, które nie wpisują się w nudny, zmyślony schemat. O tych, które omawiamy w szkole, które przetrwają wieki. W nich miłość doprowadza bohaterów do zagłady. Niszczy ich. Sprawia, że nie mogą dłużej żyć."
Podsumowując…Ta historia najpierw sprawia, że człowiek pozwala sobie na bujanie w obłokach, a zaraz potem gwałtownie ściąga go na ziemię, nie pozwalając nawet na
dotknięcie nieba. Jedno jest pewne - nie jest to zwyczajna historia miłosna.
Jeśli jeszcze się z nią nie zapoznałeś, zrób to jak najszybciej!
0 komentarze